Niejednokrotnie poruszałam z ludźmi temat dzieciństwa. Szokuje mnie, kiedy moi równicy stwierdzają, że nie pamiętają nic ze szkoły podstawowej, nie wspominając już o okresie wcześniejszym. Mam w głowie masę wspomnień i jestem pewna, że moja myślodsiewnia (kto czytał HP - ten wie) byłaby ciekawsza od niejednego serialu pokroju "Trudne Sprawy", "Dlaczego ja?" czy "Szkoła".
Bardzo często słyszę od ludzi starszych, w tym np. wykładowców z uczelni zdanie "my wychowywaliśmy się bez Internetu, ale Wy tego nie pamiętacie". Mam 21 lat i z miejsca stwierdzam, że to nieprawda. Dostęp do sieci pojawiał się jakoś na przełomie 3 i 4 klasy szkoły podstawowej. Nieco wcześniej pojawiała się moda na gry komputerowe typu "The Sims", ale życie nie toczyło się wokół komputera. No, może większy wpływ miała na nas telewizja i kanały z bajkami. Pamiętam osobniki, które znały na pamięć niemalże całą ramówkę. Ja miałam kilka ulubionych bajek, które pamiętam do teraz.
Za oknem wiosna, a ja siedzę w pokoju w którym dorastałam i wiem, że niedługo wszystko się zmieni. Psychicznie czuję, że się z tym żegnam. Bardzo tego chcę, ale mimo to ogarnia mnie swoista nostalgia. Fakt, grube dzieciaki nie mają łatwo. Spotkało mnie dużo przykrości, ale były też miłe chwile do których wracam z uśmiechem na twarzy. Szczególnie ta wiosna. Wpatrywanie się w okno na lekcjach i czekanie...
byle do kwietnia.
byle do maja.
byle do czerwca.
Potem wakacje.
Kochałam zakończenia roku. To dni w których ktoś zdejmował z karku gigantyczny bagaż obowiązków (szczególnie odczuwany w szkole średniej). Pamiętam słońce, kwitnące kwiaty, obtarte nogi w rajstopach (grubsza dziewczyna + strój galowy + upał), lody po drodze i magiczne plany na wykorzystanie przyszłych, wolnych dni. Jakbym mogła cofnąć się w czasie to w pierwszej kolejności porządnie bym się ochrzaniła za te słodycze, a następnie zawróciła do szkoły, obeszła wszystkie kąty i skierowała do domu idąc kilkakrotnie razy wolniej.
Pamiętam różne etapy. Etap lalek barbie, etap Ludwiczka i Odlotowych Agentek, etap chowanego na placach zabaw, etap (o zgrozo!!!) czytania Bravo, etap kolorowych włosów i czarnych paznokci. To wszystko wydaje mi się teraz takie infantylne i głupie, a jednak w tej swojej głupocie posiada swoisty urok.
Miałam prawdziwe dzieciństwo. Nawet przykrości wspominam z większym dystansem, niż kiedyś. Trochę żałuję pustej karki w dziale "nastoletnie miłości", ale obejdzie się i bez tego. Ten rok jest dla mnie trudny. To okres walki o lepszą przyszłość w lepszym ciele. Najprawdopodobniej niedługo stąd zniknę i nie chcę by było inaczej. Pragnę dołączyć do życiorysu kolejny plik barwnych, bardziej pozytywnych wspomnień...
Na koniec refleksji dodam kilka obrazków budzących moje skojarzenia z dzieciństwem, buntem, okresem dojrzewania i wkraczaniem w dorosłość. Niektóre z nich mogą budzić bardziej negatywne emocje, ale świat nie składa się tylko z samych pozytywów, prawda?
xoxo
S.
Zawsze poruszają mnie twoje wpisy tu i na fb ;) trzymam za cb kciuki ;)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że również mało pamiętam z podstawówki jak i wcześniejszych lat.. ;)
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi moje dzieciństwo tymi zdjęciami. Ahh czasami miło wrócić do czasów dzieciństwa. ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego dnia, i trzyma kciuki <3
Ja tak naprawdę z komputera zaczęłam korzystać dopiero w 6 klasie podstawówki, gdy musiałam jakoś kontaktować się z przyjaciółką, używałyśmy kultowego Gadu-Gadu. Cieszę się, że dzieciństwo spędziłam tak jak spędziłam. Mam bardzo miłe wspomnienia. Teraz również o nie walczę w trochę bardziej dorosłym życiu, lecz jeszcze nie do końca.
OdpowiedzUsuńDzwoneczek z http://dzwoneeczek.blog.pl/